Mam głuche dziecko

Irina jest głucha. Kiedy bierze do ręki telefon, uczestnicy warsztatów obserwują zaciekawieni jak wykręca numer i podaje aparat swojej tłumaczce, która staje się jej głosem. Słyszący rodzice głuchych dzieci, dla których zorganizowano projekt Mam głuche dziecko, patrzą na nią z nadzieją. Ma dobrą pracę, szczęśliwy związek. W ankietach napiszą później: spojrzeliśmy w przyszłość naszych dzieci i zrozumieliśmy w jakim kierunku iść.

DSC_0427

Projekt połączył słyszących rodziców głuchych dzieci z Ukrainy i głuchych rodziców z Polski, bo ci słyszący wycofywali się na wieść o głuchych uczestnikach. – W Polsce to jeszcze nie jest normą, że akceptujemy innych. Rodzice niepełnosprawnych dzieci próbują zrobić wszystko, żeby ich dziecko było słyszące. Zakładają dzieciom aparaty słuchowe, wszczepiają implanty i czekają na cud, który często nie nadchodzi. A im później zaczynają się z dzieckiem komunikować, tym większe opóźnienia w rozwoju – wyjaśnia dr Magdalena Dunaj, autorka programu zajęć dla dorosłych, doradczyni zawodowa, związana z Polskim Związkiem Głuchych – Jak się okazuje, że mimo zabiegów medycznych dziecko nie będzie słyszało, to niech chociaż mówi. Ale to nie jest komunikowanie się ze światem, wymiana myśli czy uczuć, tylko ruszanie ustami według wskazówek logopedy – dodaje Ewa Twardowska z Polskiego Związku Głuchych, koordynatorka projektu.

Dzięki temu, że na warsztatach pojawili się głusi rodzice, którzy migali do swoich pociech, słyszący rodzice mogli zobaczyć, że nie trzeba mówić, aby móc się świetnie dogadywać. – Byłam zaskoczona, że słyszący rodzice nie chcą nauczyć się migowego, żeby móc stworzyć prawdziwą więź ze swoimi pociechami. Te dzieci mają nie tylko potrzebę jedzenia i picia, ale też wyobraźnię i uczucia, które chciałyby jakoś wyrazić – dziwi się Edyta, głucha matka dwójki niesłyszących synów. Słyszącym rodzicom pokazali też, że głuchota dziecka to nie koniec świata, tylko bariera do której można się przyzwyczaić, wystarczy tylko dostosować oczekiwania do możliwości i nie wyręczać dzieci we wszystkim, żeby nie doprowadzić do podwójnego kalectwa.

– Kiedy patrzyłam jak Irina Chepchina z Ukraińskiego Stowarzyszenia Głuchych rozmawia przez telefon byłam zdziwiona, że jej tłumaczka jest zupełnie przezroczysta. Na Ukrainie osoby słyszące tylko asystują głuchym, a u nas, nawet w Polskim Związku Głuchych, starają się je wyręczać, często podejmując za nie decyzje. Od dziesięcioleci jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że osoby słyszące wchodzą w rolę dominującą wobec osoby głuchej i przekraczają swoje kompetencje, dlatego ten obraz podmiotowości osoby głuchej jaki zaprezentowała nam ukraińska koordynatorka był tak sugestywny – wyjaśnia Ewa Twardowska.

DSC_0130

Uczestników z Ukrainy z kolei zaskoczył demokratyczny sposób przeprowadzenia warsztatów, podczas których każdy mógł podzielić się swoim doświadczeniem, czasem również trudnymi emocjami towarzyszącymi wychowaniu niesłyszących pociech. Dla słyszących rodziców głuchych dzieci z Ukrainy ważne było też spotkanie rodziców z Polski i spojrzenie na swoje problemy z perspektywy innej narodowości, wymiana informacji o różnych metodach nauki dzieci, podejściu do implantów, sposobach rehabilitacji i zawodowych możliwościach. Dzięki wspólnym warsztatom zintegrowali się nie tylko dorośli, ale również ich niesłyszące pociechy. Pozbawione bariery językowej od razu przystąpiły do wspólnych zabaw. Ukraińscy rodzice wrócili do domów z kontaktami do siebie nawzajem i praktycznymi podręcznikami, zawierającymi nie tylko spis instytucji, w których mogą otrzymać wsparcie i nauczyć się języka migowego, ale też wyjaśniającymi jak ważne dla tożsamości osoby niesłyszącej jest bycie częścią społeczności Głuchych i komunikacja w języku migowym. Słyszący rodzice, którym rodzi się aż 90 % spośród głuchych i słabosłyszących dzieci, podczas zajęć mogli zadać sobie jeszcze jedno ważne pytanie: co jest dobre dla mojego głuchego dziecka, a nie dla mojego dziecka, które ja chcę, żeby było słyszące.

Tekst: Agata Listoś-Kostrzewa
Zdjęcia: Edyta Tomasik

Projekt „Mam głuche dziecko” został zrealizowany przez Polski Związek Głuchych Oddział Łódzki w 2014 r. w ramach programu RITA – Przemiany w regionie, finansowanego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności.